czwartek, 13 czerwca 2013

Eleven

Pomogę mu w brutalny sposób.
Zmienię na lepsze. Poczuje prawdziwe życie, a nie to przedstawione przez innych, którzy chcą go ochronić przed nie powodzeniem, czy tą właśnie presją.

-Proszę pani, jakiś mężczyzna wjechał na podjazd w stronę garażu, kazał się przedstawić jako Justin Bieber. Czy mam go ty przyprowadzić ? Czy chcą państwo się przenieść do innego pomieszczenia?

-Nie Preston zostaniemy na razie tutaj.- Preston to mój oddany ochroniarz. Jest wszędzie, gdzie tylko spojrzę. Nie raz już ratował mnie z tarapatów, a jego sylwetka kulturysty sprawia, że muszę patrzeć w górę kiedy do niego mówię. O wiele wygodniej jest gdy stoi ode mnie kilka metrów dalej a ja siedzę na kanapie. 

Siedziałam na kanapie w moim przestronnym salonie. Nie było ani jednej ściany, zamiast nich szyby i dużo jakiś roślinek, małych drzew czy kwiatów doniczkowych, którymi zajmowała się Pani God . Pod szybą mam mały strumyczek biegnący po niej i oblewający szyby sąsiednie, aby wyglądało to tak, że nieustannie pada. Podobno miało to na celu uspokajać, jak na razie nie daje rady. 

- W tę stronę zapraszam proszę pana.- Nie da się nie rozpoznać tego barytonu Prestona. Razem z Justinem wszedł do salonu i przystaną przy drzwiach a z dwóch innych wyszło po jednym ochroniarzu. Było to do przewidzenia, że nie pozwolą mi zostać samej. Justin kiedy mnie tylko zobaczył to od razu pobiegł mnie uściskać. Nie powiem że to było nie miłe, to był nasz "pierwszy krok ku wieczności".
~^~
Zwykłe CZYTAM - bardzo proszę


czytasz=komentujesz 







~^~
Zwykłe CZYTAM - bardzo proszę


czytasz=komentujesz 

JEŚLI PODOBA CI SIĘ BLOG - PROSZĘ ZAOBSERWUJ GO!




JEŚLI PODOBA CI SIĘ OPOWIADANIE,ROZDZIAŁ - SKOMENTUJ!
Akcja nam się już rozkręca. Zapraszam na dalsze rozdziały.

2 komentarze: